DLACZEGO TWOJEJ SIŁOWNI NA TOBIE NIE ZALEŻY?
Chodzisz na siłownię lub klubu fitness, biegasz, starasz się żyć aktywnie i jeść zdrowo. Osiągasz nawet swoje zaplanowane rezultaty. Wszystko to to świetny znak. Ale, co powiedziałbyś na to, żeby rezultaty, które sobie zaplanujesz osiągać szybciej trenując każdego dnia dokładnie tak jak powinieneś – pod każdym kątem. Nie tylko tym związanym z poprawą wyglądu czy ogólnej sprawności, ale również unikania kontuzji w przyszłości. Bo przecież nie chcesz obudzić się za kilka tygodni lub miesięcy z bolącymi plecami, kolanami, kostkami czy naciągniętymi mięśniami i tak często jak odwiedzałeś kiedyś siłownię, odwiedzać teraz swojego fizjoterapeutę.
Pytanie tylko, czy to możliwe?
Tak – pod warunkiem, że zdasz sobie sprawę z tego, że to, co obecnie dzieje się na siłowniach, w klubach fitness czy w innych miejscach treningowych opiera się w większej mierze na pieniądzach niż na indywidualnym podejściu do Ciebie. Niestety nie tylko brzmi to brutalnie, ale również tak to wygląda.
Nie mamy nic przeciwko specjalistom pracującym w takich miejscach. Często są to nawet osoby starające się poszerzać swoją wiedzę i doświadczenie. Są to równie często osoby ambitne, które szukają różnych rozwiązań właśnie dla Ciebie. Ciężko jednak przeskoczyć aspekt finansowy, na który często takie osoby nie mają wpływu.
JAK FUNKCJONUJĄ SIŁOWNIE I KLUBY FITNESS?
Punkt widzenia właściciela siłowni czy klubu fitness jest prosty – takie miejsce musi na siebie zarabiać, a żeby to zrobić konieczne jest zapewnienie tych narzędzi, które ludzie znają i uważają za dobre. W wielu wypadkach takimi narzędziami są typowe urządzenia cardio (bieżnie, orbitreki, rowery, ergometry, schody, itp.) i maszyny siłowe, najczęściej izolowane, tzn. takie, które wymuszają pewien ruch, eliminując ewentualne problemy z techniką wykonania ćwiczenia (takie maszyny potrzebne są do ściągnięcia do siłowni/klubu Klientów początkujących lub niezaawansowanych). Dla Klientów z większym doświadczeniem oddawane są do dyspozycji strefy z wolnymi ciężarami i akcesoriami fitness, takimi jak sztangi, hantle, TRX, gumy do ćwiczeń, liny battle rope i wiele innych. Mając taki zestaw produktów, dane miejsce może zaprosić do siebie możliwie jak największą liczbę ludzi, najlepiej zapewniając im jeszcze konkurencyjne ceny – bo na tak konkurencyjnym i zapełnionym rynku rywalizować trzeba nie tylko różnorodnością, ale i ceną.
Jeśli jesteś Klientem takiego miejsca możesz myśleć, że do jakiegoś stopnia jesteś wygrany. Żyjemy przecież na tzw. „rynku Klienta”, tzn. możliwości jest tak dużo, że właściciele siłowni/klubów fitness prześcigają się w ofertach właśnie dla Ciebie – po to byś stał się ich stałym Klientem. Problem w tym, że w tej rywalizacji zapomina się o tym, co dla Ciebie najlepsze a daje Ci się to, co jest „wygodne” dla wszystkich.
Oczywiście – nie ma nic złego w bieżniach, orbitrekach, sztangach, TRX i wielu innych produktach, które wymieniliśmy wcześniej. Mało tego – wiele z nich sprzedajemy nawet w naszym sklepie, ponieważ naprawdę są to skuteczne przyrządy treningowe. Diabeł tkwi jednak w szczegółach…
Czy zastanawiasz się czasem na temat tego…
…JAK PODCHODZISZ DO SWOICH TRENINGÓW?
Jeśli jesteś jak 99% osób, przychodzisz na siłownię i po prostu wykonujesz swój plan patrząc na swoje cele. Na konkretnym przykładzie – załóżmy, że chcesz lepiej wyglądać i oznacza to dla Ciebie bardziej rozbudowane plecy i nogi. W tym celu układasz swój własny plan treningowy lub trenujesz z trenerem, który taki plan Ci zapewnia. W obu sytuacjach, będziesz skupiać się na pracy z większymi ciężarami, wykonywaniu treningów dedykowanym tym częściom ciała (np. 2 razy w tygodniu) z około 10 powtórzeniami w serii, 4 seriami i standardowym, 1-2 minutowym odpoczynkiem między nimi. Taki plan będzie prawdopodobnie zawierał 3-4 treningów w tygodniu i z pewnością będzie obejmował różne ćwiczenia tak, żeby zbytnio nie przyzwyczajać organizmu do tych samych bodźców. Brzmi dobrze, prawda?
Ale co jeśli przed wprowadzeniem takiego planu w życie nie spojrzałeś na swoją biomechanikę, tzn. na to jak porusza się Twoje ciało w tzw. ruchach funkcjonalnych? Co jeśli okazałoby się, że nie jesteś w stanie nawet zrobić prostego przysiadu poprawnie technicznie bo zakres ruchu ograniczają zbyt spięte pośladki, łydki lub stawy skokowe? Jeśli będziesz miał szczęście, wskoczenie w wyżej opisany plan treningowy na rozbudowę pleców i nóg nie pogłębi tych problemów od razu. Pogłębi je jednak długoterminowo i sprawi, że zamiast osiągnąć swoje cele i przejść do kolejnych celów, za jakiś czas będziesz musiał walczyć z bólami i problemami, których niestety będzie coraz więcej (bo jeden problem pociąga za sobą kolejny).
Gdzie w takim wypadku jest ten pierwszy krok, od którego powinieneś zacząć? Niestety nigdzie go nie ma. A nie ma go dlatego, że jest to dodatkowy, często niemały koszt dla siłowni czy klubu fitness. Właściciele siłowni/klubów fitness nie widzą też specjalnej potrzeby takich rozwiązań „bo ludzie przychodzą do siłowni/klubu i mają się dobrze – spełniają swoje cele i cieszą się aktywnością”. Często tak jest, ale najczęściej jest to bardzo krótkoterminowe.
A to, że Klient (czyli Ty) miewa problemy ze zdrowiem i z kontuzjami w przyszłości jest też trochę na rękę siłowni/klubowi fitness. Często takie miejsca podpisują z Klientami długoterminowe umowy (za lepszą, mniejszą cenę) a Ty nie pojawiając się w miejscu, jesteś tak naprawdę…najlepszym Klientem – bo generujesz zyski nie generując kosztów (eksploatacja urządzeń, produktów, woda, itp.).
Pamiętasz jeszcze jak wspominaliśmy o tym, że siłownie i kluby fitness muszą na siebie zarabiać? To jeden z najlepszych sposobów. Dlaczego, więc miałoby zależeć komuś na tym, byś przeszedł przez etap poznania wszystkich swoich słabych i mocnych stron i dopasował trening właśnie do nich? Dla potencjalnego właściciela może to brzmieć jak przepis na zamknięcie biznesu – najpierw koszty z wdrożeniem takiego rozwiązania, przekonanie Ciebie do niego i potencjalnie generowanie kosztów związanych z systematycznymi wizytami w siłowni/klubie bez jakichkolwiek przerw.
DIAGNOSTYKA – WAŻNY I ZAPOMNIANY ELEMENT TRENINGU
Zauważ, że potencjalny problem z brakiem diagnostyki pojawił się wyłącznie w jednym przypadku – biomechaniki. A co jeśli dodalibyśmy do tego równie ważne elementy – siły mięśni i wydolność Twojego organizmu? Tak jak w diecie potrzebujesz zbilansowanej diety i odpowiedniej ilości mikro i makroskładników, pochodzących z różnych źródeł tak w przypadku ciała i organizmu jako całości, potrzebujesz kompletnego obrazu Twoich możliwości. Nie tylko pod kątem jakości ruchu i zdolności do poruszania się, ale wytrzymałości i siły mięśni.
Wyobraź sobie, że Twoja biomechanika nie jest idealna a dodasz do tego jeszcze różnice w sile między kończynami. Powiedzmy, że jesteś nawet zadowolony z sił swoich ramion i nóg, ale prawa strona dominowała przez większą część życia. Naturalnie prawa ręka i noga mogą być wtedy silniejsze. Ty, zatrudniając trenera, prosisz go o stworzenie świetnego planu dla Ciebie, który rozbuduje Twoje plecy i nogi. W planie treningowym znajdą się więc podciągania na drążku lub przysiady ze sztangą. Przyjmijmy dalej, że takie ćwiczenia są w Twoim programie przez około 4-6 tygodni. Systematycznie. Podciągając się na drążku, prawa strona będzie wykonywała większą pracę z każdym powtórzeniem. Im więcej powtórzeń, tym większa może być różnica w sile między jedną a drugą stroną. Podobnie z przysiadami. Naturalnie, prawa noga będzie przejmować nieco większą część pracy, pogłębiając problemy – bo ciało i organizm potrzebuje działać w równowadze a Ty tej równowadze nie pomagasz.
Czy tak faktycznie jest na co dzień? Nie wiemy tego my ani nie wiesz Ty. Nie wie tego też Twój trener, Twoja siłownia ani Twój klub fitness. Problem w tym, że nikt nie chce Ci pomóc odpowiedzieć na te pytania.
Jednym słowem – Ty nie trenujesz dobrze bo Twój plan treningowy tak naprawdę…nie ma nic wspólnego z Tobą!
Tematu wydolności płuc, serca czy fizjologicznej pracy mięśni nawet tutaj nie poruszamy bo to temat na zupełnie inne opowiadanie. Ale również tutaj odpowiedz sobie na pytanie – ile wspólnego z Tobą i Twoim organizmem mają wspólnego czasy przerw między seriami? Czy odpoczywasz minutę lub dwie bo jest to odpowiednie dla Ciebie czy trenujesz pod ogólne zasady, o których usłyszałeś w internecie lub przeczytałeś w książkach? Takie czasy przerw są dobrym drogowskazem, ale są dalekie od Twoich konkretnych, indywidualnych potrzeb.
Tutaj znowu – wyobraź sobie, że w treningu na przyrost masy mięśniowej odpoczywasz 2 minuty. Co jeśli w 2 minuty nie zdążysz się odpowiednio zregenerować? Twoja kolejna seria nie będzie tak dobra jak poprzednia. A co jeśli jesteś w stanie zregenerować się w minutę a nie dwie? W najlepszym przypadku – tracisz czas (pamiętaj, że regenerując się szybciej a trenując w innym celu, np. poprawy wytrzymałości mięśniowej, mogą ucierpieć na tym Twoje wyniki bo np. trening na wytrzymałość mięśniową wymaga niepełnego odpoczynku między seriami).
TRENING
Poruszyliśmy już temat trenowania w sposób nieodpowiedni dla siebie ze względu na brak informacji o swoich możliwościach. Załóżmy jednak, że wiesz o sobie prawie wszystko – zarówno pod kątem wydolności, biomechaniki i sił mięśniowych. Jesteś gotowy do treningu. Co dalej?
Wracamy do przykładu osoby pracującej w kierunku przyrostów masy mięśniowej – zwłaszcza nóg i pleców. Przyjmujemy dalej, że taka osoba nie jest profesjonalnym sportowcem, monitorowanym przez niemal 24 godziny na dobę i dbającym wyłącznie o sprawność fizyczną. W związku z tym taka osoba może czuć się czasami zmęczona. 3-4 treningi w tygodniu wiążą się z dużym wysiłkiem, który najczęściej łączony jest z pracą i obowiązkami wybiegającymi daleko poza siłownię i klub fitness. Jeśli zmęczenie nie pozwala na trening, prawdopodobne jest, że efekty pracy trochę się opóźnią. Często jest to jednak i tak lepsze rozwiązanie od…zrobienia treningu.
Osoby ambitne nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że trening na dużym zmęczeniu może przynieść więcej szkody niż pożytku. Mało tego – jeśli taka osoba trenuje z trenerem, często trener czuje się zobowiązany do przeprowadzenia treningu i przyciśnięcia Klienta do granic możliwości tak, by Klient dobrze wydał swoje pieniądze (w głowie trenera może pojawić się myśl – Klient płaci, więc wymaga ode mnie dodatkowego zmotywowania i przejścia przez trening, który sobie wyznaczyliśmy). Ale tutaj pojawia się pytanie – jak bardzo organizm jest zmęczony. Czy jest on w stanie wykonać ciężki trening czy może trochę lżejszy? A może w ogóle powinniśmy odpuścić? Czy na jakimkolwiek etapie sprawdzana jest gotowość organizmu do wysiłku?
Jeśli odpowiedziałeś TAK – nie tylko jesteś profesjonalnym sportowcem, ale prawdopodobnie grasz w jednym z najlepszych klubów świata! Ten artykuł prawdopodobnie nie jest więc dla Ciebie. Jeśli jednak odpowiedziałeś NIE, czytaj dalej:
Przeprowadzenie takiego testu, trwa zaledwie 4 minuty i nie kosztuje zawrotnych pieniędzy. Dlaczego więc takie rozwiązania nie są wprowadzane do siłowni/klubów fitness? Dlatego, że nikomu nie zależy na tyle na Tobie i Twoich wynikach, by zaproponować Ci takie rozwiązanie (które wiąże się również z poszerzaniem swojej wiedzy, szkoleniem personelu i przedstawieniem Tobie takiego rozwiązania – wszystkie z tych rzeczy wymagają z kolei czasu a czas to oczywiście pieniądz).
Jeśli już takie rozwiązanie zostałoby wdrożone a Ty lub Twój trener wiedzą o Tobie trochę więcej, możliwe jest odpuszczenie wysiłku organizmowi bez poświęcania rezultatów. Wystarczy wtedy zastosować trening okluzyjny (zakładając, że osoba nie ma przeciwwskazań do takiego treningu).
Zróbmy jeszcze jedno dodatkowe założenie, które zakłada, że osoba trenująca w takim programie szybko się regeneruje i nigdy się nie męczy. Jednym słowem – zawsze jest optymalnie gotowa do wysiłku. Czy wykonując przykładowe przysiady w treningu nóg, przysiady zapewnią najlepsze postępy? Raczej nie, jeśli porównamy typowe ćwiczenie do ćwiczenia z użyciem oporu izokinetycznego, tj. takiego, w którym prędkość ruchu sztangi nie przekroczy konkretnie zaprogramowanej i odpowiednio niskiej prędkości.
W normalnym przysiadzie, siła którą generujesz jest największa na samym początku ruchu. Następnie ciało korzysta z wytworzonego momentu pędu a siła, która konieczna jest do dalszego wypchnięcia sztangi do góry jest znacznie mniejsza. W oporze izokinetycznym siła, która generowana jest na początku (siła maksymalna) utrzymana jest przez cały czas trwania powtórzenia – to przekłada się z kolei na znacznie większą pracę i lepsze efekty. ZNACZNIE lepsze efekty.
Pozwól, że znowu zapytamy – kiedy ostatni raz na swojej siłowni lub w swoim klubie fitness trenowałeś z oporem izokinetycznym?
REGENERACJA
Tak bardzo jak chcielibyśmy zagłębić się mocniej w temat treningu i jego niewydobytych możliwości, nie możemy zrobić tego teraz. Temat jest tak złożony, że moglibyśmy napisać o nim książkę. Teraz, na potrzeby artykułu, przejdziemy do kwestii regeneracji.
Mamy nadzieję, że czytając naszego bloga wiesz już jak ważnym elementem treningu jest regeneracja. To właśnie regeneracja odpowiada za postępy treningowe i sprawia, że zniszczone na treningu mięśnie mogą szybko powrócić do stanu normalności i dalszej gotowości do treningu. O regeneracji potreningowej pisaliśmy i będziemy pisać bardzo często. Tutaj skupimy się jednak na tym, co możesz lub powinieneś zastać w swojej siłowni/klubie fitness a czego niestety może jeszcze nie masz.
Wiesz, że w trening wkładasz dużo wysiłku i na pewno nie chciałbyś, by taki wysiłek został zmarnowany. O ile czas na regenerację zawsze jest dobry, ten najlepszy to czas zaraz po treningu. To dlatego częścią Twojej potreningowej rutyny powinny być:
- Rolowanie
- Rozciąganie
- Odpowiedni posiłek – złożony z węglowodanów (prostych) i białek
Zaczynając od końca – posiłek i rozciąganie zależą praktycznie w 100% od Ciebie. Z rolowaniem w dzisiejszych czasach też nie powinieneś mieć problemów. Roller lub piłkę do masażu znajdziesz raczej w każdej siłowni czy klubie fitness. Ale co z innymi, nawet skuteczniejszymi narzędziami do regeneracji? Czy w Twojej siłowni lub klubie jest system do drenażu limfatycznego, Hypervolt czy elektrostymulator? Każde z tych urządzeń to w zasadzie podstawa w profesjonalnym sporcie – tam, gdzie do regeneracji przywiązuje się odpowiednie znaczenie. Niestety w typowych miejscach treningowych, takiego przywiązania już nie ma a naszym zdaniem powinno być bo niejednokrotnie „zwykłej osobie” trudniej jest zadbać o zdrowie niż profesjonalnemu sportowcowi, często mającemu do dyspozycji swojego osobistego fizjoterapeutę – w tym dysponującego w/w rozwiązaniami.
Z jednej strony oczywiście możesz powiedzieć – roller, rozciąganie, posiłek a później sen i kilka innych elementów dbają o moją regenerację w wystarczający sposób. My mówimy, że nie. Bo jeśli drenaż limfatyczny, masaż wibracyjny lub elektrostymulacja mogą pomóc Ci poprawić regenerację o kilka lub kilkanaście %, będzie to ogromna różnica. Jeśli nie wiesz jak ogromna to dlatego, że nigdy wcześniej nie miałeś porównania między jednym a drugim sposobem.
My chcemy dać Ci to porównanie. My chcemy, by Twoja siłownia i Twój klub fitness zaczęły dbać o Ciebie w odpowiedni sposób – z takim samym naciskiem jak dbają o swoje pieniądze. Bo o ile zdajemy sobie sprawę z tego, że takie miejsce musi na siebie zarabiać, są też drogi do tego, by nie poświęcać w całej tej sprawie Twoich rezultatów i nie przekonywać Cię na siłę do tego, że Twoje zdrowie i forma są najważniejsze, kiedy tak naprawdę nie są.
Jeśli myślisz, że nie jesteś w stanie nic zrobić i jesteś zdany na typowe miejsca treningowe w Twojej okolicy – bądź spokojny. Zmienimy to już wkrótce!